Językowa corrida

24.01.2025

Sięgać gwiazd

Jak się łączą wyrazy? Jaką formę gramatyczną muszą przybrać, żeby zdanie było poprawnie zbudowane? Na ogół – mówiąc lub pisząc – nie stawiamy sobie takich pytań, bo używamy słów znanych, gramatycznie niekłopotliwych. Gdy jednak chcemy się wypowiedzieć staranniej, myślimy: dopełniacz czy biernik?, bo głównie te przypadki budzą wątpliwości.

Które zdanie jest poprawne – pyta korespondent poradni: Rabaty sięgają kilkaset złotych czy Rabaty sięgają kilkuset złotych? Najważniejszym elementem tego zdania jest orzeczenie, czyli czasownik sięgać, mający wiele znaczeń. Jeśli – tak jak w podanym przykładzie – użyty jest w znaczeniu ‘zbliżać się, docierać do kogoś lub czegoś’, to od łączącego się z nim rzeczownika wymaga formy dopełniacza: Emocje sięgnęły szczytówHistoria sięga zamierzchłych czasówW marzeniach sięgał gwiazd. Zatem i rabaty w pytaniu naszego korespondenta sięgają kilkuset złotych.

Czasownik sięgać może się też łączyć z rzeczownikami w innych przypadkach: z biernikiem – sięgać po chusteczkę, z narzędnikiem – sięgać pamięciąsięgać prawą ręką do lewego ucha (czyli robić coś w sposób skomplikowany). Forma gramatyczna rzeczownika zależy od tego, w jakim znaczeniu użyjemy łączącego się z nim słowa sięgać.

Czasownikiem mającym różne wymagania składniowe w zależności od sensu zdania jest też dodać/dodawać. „Od jakiegoś czasu głowię się nad tymi dwoma zdaniami – pisze korespondentka poradni językowej. – Nie wiem, które z nich jest poprawne: Miałam wrażenie, że ostatnie wydarzenia dodały mi dziesięć lat czy też: Miałam wrażenie, że ostatnie wydarzenia dodały mi dziesięciu lat. Znalazłam informację – pisze dalej – że obie wersje są poprawne, ale nie jestem przekonana co do takiej interpretacji”.

O czasowniku dodać możemy powiedzieć, że łączy się i z biernikiem, i dopełniaczem. Wszystko zależy od tego, jaką treść chcemy przekazać. Zasadniczo dodać wymaga biernika: Do zupy dodaj przyprawyDo prezentu dodaj kwiaty. Ale dodać może się też łączyć z dopełniaczem, jeśli mówimy o części czegoś: Do herbaty dodaj cukru (dużo), Do zupy dodaj soli (mało), Dodaj gazu (trochę). Nazywamy go dopełniaczem partytywnym, cząstkowym, który wskazuje na część całości. Z takim dopełniaczem mogą się też łączyć inne czasowniki, np. Pokrój chleba (nieco), Nakupował bułek (dużo), Wypił herbaty i już mu lepiej (trochę, dużo).

Z jakim więc przypadkiem gramatycznym połączyć czasownik dodać w pytaniach zadanych przez korespondentkę? Tylko z biernikiem: Wydarzenia dodały mi dziesięć lat (całość). Dopełniacz byłby właściwy w zdaniu: Wydarzenia dodały mi lat (dużo, wiele).

17.01.2025

Czy mogę?

Małe słówko czy jest wyrazem używanym często, choć nie bez wątpliwości. Zwykle dotyczą one interpunkcji, bo nie wiemy, czy stawiać przed nim przecinek. Pytania mogą też dotyczyć zasadności użycia tego słowa w zdaniu. Odpowiedzi zależą od sensu zdania i intencji autora tekstu.

Całe zamieszanie wynika z tego, że wyraz czy może być albo partykułą, albo spójnikiem. Najważniejszą jego rolą jest bycie partykułą pytającą: Czy dziś pada?, Powiedz, czy przyjdziesz na obiad?. Takie zdanie zawsze zamykamy znakiem zapytania, który możemy opuścić w zdaniu pozornie pytającym: Nie wiem, czy to wszystko ma sens.

Jeśli jednak słowo czy występuje w zdaniu jako spójnik, sprawa się komplikuje, a wątpliwości dotyczą głównie przecinka. Gdy czy łączy współrzędne części zdania, przecinek jest zbędny: Pijesz kawę czy herbatę?, Wolisz leżeć czy wolisz siedzieć?. Jeśli jednak jest powtórzone, to przed drugim czy stawiamy przecinek: Czy kawa, czy herbata – wszystko mi jedno. Reguły sformułowane w poradniku: Gdzie postawić przecinek? Jerzego Podrackiego i Aliny Gałązki dają jednak piszącym możliwość wyboru w tego typu zdaniach: Wyjechała, czy może zachorowała?, Zwolnił się z pracy, czy raczej został zwolniony?. Decyzja: stawiać przecinek czy go nie stawiać, należy do piszącego, choć wolelibyśmy zapewne mieć jasną wskazówkę. Do tej niejasności odniósł się w poradni językowej PWN profesor Mirosław Bańko. Chodziło o to, czy w zdaniu: Spytaj ją, czy woli kawę czy herbatę powinien stać przecinek po wyrazie kawę. Profesor odpowiedział tak: „Zasada dotycząca interpunkcji w podobnych konstrukcjach jest tak niejasna, że od dawna stawiam przecinek przed powtórzonym czy, nie bacząc na okoliczności. Do tej pory mi się udawało, tzn. nawet najbardziej gorliwi redaktorzy nie poprawiali mi interpunkcji w takich miejscach”. Ja robię inaczej: oddzielam przecinkiem zdanie podrzędne, natomiast nie stawiam przecinka przed czy w konstrukcji współrzędnej: kawa czy herbata. I też redaktorzy mnie nie poprawiają…

Innym problemem związanym ze spójnikiem czy jest jego funkcja w zdaniu. Nie zawsze wiemy, czy sygnalizuje on współistnienie podmiotów, czy raczej ich alternatywę, jak w zdaniu: W zoo można obejrzeć tygrysy, lwy czy zebry. Piszący pytają, w jakiej roli występuje tu spójnik: czy zastępuje spójniki i, oraz, czy raczej spójniki albo, lub? Zauważam w różnych tekstach – a moje obserwacje potwierdzają korespondenci poradni językowej – że często używamy spójnika czy zamiast spójnika oraz, na przykład: Na śniadanie podawano jajka, serek czy tosty. To błąd, ponieważ spójnik czy sygnalizuje wymienność albo wyłączanie, a nie włączanie. Widać to w zdaniach: Co wolisz: lwy czy zebry?, Co jemy: serek czy tosty?. I choć możemy odpowiedzieć: i to, i to, to jednak pytanie jest nie o całość zbioru, tylko o wybór jednego elementu.

Wiem, że to niełatwe, dlatego zachęcam do stawiania pytań językoznawcom i zaglądania do słowników polszczyzny.

10.01.2025

Jakby, jak by

Mój znajomy wyznał niedawno, że nie rozumie zasad pisowni dwóch tytułowych wyrażeń i nie wie, kiedy jakby pisać łącznie, a kiedy jak by pisać rozłącznie. To faktycznie skomplikowane, czasem nawet redaktorzy wydawnictw się mylą. Ażeby ustalić poprawną pisownię, trzeba wiedzieć, jakimi formami gramatycznymi są oba słowa. To ważne, wszak zasada konwencjonalna pisowni opiera się na znajomości gramatyki polszczyzny, a konkretnie na wiedzy o częściach mowy i o budowie wyrazów. 

Forma jakby może być partykułą albo spójnikiem. Jako partykuły używamy jej wtedy, gdy chcemy zakomunikować, że wyrażona opinia nie odpowiada stanowi faktycznemu, choć jest mu bliska: Wyglądał, jakby trzy dni nie spałStała zamyślona, jakby nieobecna. W tych znaczeniach pisownia słowa jakby nie sprawia kłopotów. Wyraz jakby może być także spójnikiem wprowadzającym zdanie podrzędne: Patrzył na nas, jakby miał ochotę coś powiedziećChichotała, jakby miała łaskotki. W tych zdaniach spójnikowi jakby odpowiada wyrażenie jak gdyby. W zdaniu: Jakby to zrobił, nic by się złego nie stało spójnik jakby może być też zastąpiony spójnikiem jeśliby

Jakby jest więc albo partykułą osłabiającą jakiś sąd, albo spójnikiem, któremu odpowiadają wyrażenia jak gdybygdybyjeśliby. Występuje we frazeologizmach: jakby nigdy nic, jak gdyby nigdy nictak jakby czy potocznym jakby coJakby bywa też językowym natrętem, gdy się komuś „samo mówi”: Ja jakby rozumiem, że kolega jakby nie doczytał zasad ortograficznych. Takiego użycia tego skądinąd pożytecznego słowa absolutnie nie popieramy!

Wyrażenie jak by to inna kwestia. Jest to połączenie zaimka jak z cząstką by, które pisze się rozłącznie. W zdaniu: Jak by to ująć, żeby było zrozumiałe cząstka by może się znaleźć w innym miejscu: Jak to ująć, żeby byłoby to zrozumiałe (trochę stylistycznie mniej zgrabnie). Inne zdanie: Jak byśmy mogli wam pomóc? można sformułować inaczej: Jak moglibyśmy wam pomóc?. Formy jak byjak byśmy można też zastąpić konstrukcją w jaki sposóbW jaki sposób moglibyśmy wam pomóc?.

Odróżnienie jakby od jak by nie zawsze jest łatwe. Wynika to z kwalifikacji wyrazu jak, który może być zaimkiem albo spójnikiem. Dla piszącego nie ma to jednak większego znaczenia, więc jeśli miałabym dać radę prostą, to napiszę tak: gdy jakby możemy wymienić na jak gdyby – stosujemy pisownię łączną. Gdy jak by da się zamienić na w jaki sposób – piszemy je rozdzielnie. Wiem, że nie wyczerpuje to możliwości użycia tych dwóch wyrazów w tekście. Dlatego tak nieodzowne są wszystkie słowniki polszczyzny.

03.01.2025

Szczęścia!

Szczęście to stare słowo, pochodzące z prasłowiańszczyzny. Dziś znaczy ‘pomyślny los, pomyślność, powodzenie w jakichś życiowych sytuacjach’. Pierwotne znaczenie słowa szczęście to ‘dobra część, pomyślny udział przy podziale majątku’. W szczęściu mieści się bowiem słowo część, czyli ‘wycinek, element składowy całości’. Dawni Słowianie – jak pisze Wiesław Boryś, autor „Słownika etymologicznego języka polskiego” – widzieli powodzenie, pomyślność w uzyskiwaniu zadowalających korzyści materialnych. Współcześnie szczęściem nazywamy też ‘uczucie wielkiego zadowolenia, upojenia, radości’.

Słowo szczęście tworzy bogatą rodzinę wyrazów. Mamy czasownik szczęścić, czyli ‘dawać szczęście’ żywotne dziś głównie w pozdrowieniu: Szczęść Boże. Mówimy też: Szczęści mi sięPoszczęściło mu sięNiech wam się szczęści. Ten, komu się szczęści ma szczęście, jest szczęściarzem albo szczęściarą. Używamy również słowa uszczęśliwić, które łączymy ze słowem szczęśliwy, dawniej też szczęśliw ‘radosny, pomyślny’. 

Współczesny szczęśliwy miał niegdyś formę szczęsny, która pojawia się jeszcze w poezji albo innych podniosłych tekstach. Znajdziemy ją na przykład w pięknym wierszu „Młodość” Tadeusza Śliwiaka, który przejmująco zaśpiewała Halina Wyrodek z Piwnicy pod Baranami: „Ta nasza młodość, ten szczęsny czas… Ta para skrzydeł zwiniętych w nas”… Dziś używamy głównie form zaprzeczonych: nieszczęsny i nieszczęśnik (obok formy nieszczęśliwy).

Szczęście jest niezwykle ważne, dlatego pojawia się w wielu potocznych powiedzeniach. Można mieć szczęście do ludzi albo w kartach, można próbować szczęścia w czymś: Próbował szczęścia w wielu zawodach.  Mówimy: na szczęście albo na całe szczęście, gdy uważamy, że coś jest w danej sytuacji korzystne: Na szczęście zdążył na ostatni pociąg. Mówimy też o szczęściu w nieszczęściu, gdy widzimy jakieś pozytywy w sytuacji ogólnie niekorzystnej: Szczęście w nieszczęściu, że przed wypadkiem ubezpieczył samochód.  

Szczęście jest obecne w wielu utrwalonych wyrażeniach: dziecko szczęścia to inaczej ‘wybraniec losu’, czyli ten, któremu się wszystko w życiu udaje. Łut szczęścia to ‘splot pomyślnych okoliczności, które muszą zaistnieć, żeby komuś się w czymś powiodło’ (łut to dawna mała jednostka wagi). Mówi się też, że ktoś ma więcej szczęścia niż rozumu, gdy mimo beztroski i braku ostrożności nic mu się złego nie stało. Można mieć szczęśliwą rękę do czegoś, gdy się odnosi w jakiejś dziedzinie sukcesy. Można mieć też zezowate szczęście, gdy prześladuje nas życiowy pech, ale to – na szczęście – rzadka sytuacja.

Życzę Państwu szczęścia w tym dawnym znaczeniu, jako części dobrego życia. A więc szczęścia, zdrowia, zgody, życzliwości. W sumie – szczęśliwego Nowego Roku!

27.12.2024

Zdrowia życzę!

Okres przedświąteczny to czas dobrych słow. Obdarowujemy się nimi hojnie, jakbyśmy chcieli nadrobić cały rok, gdy używaliśmy ich mniej. Zewsząd przychodzą życzenia świąteczne, od których robi się człowiekowi lżej i przyjemniej: szczęścia, pomyślności, spokoju, odpoczynku, wewnętrznej harmonii. A najczęściej życzymy sobie zdrowia, a nawet: Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia

Zdrowiezdrowyzdrów to stare prasłowiańskie słowa mające etymologiczny związek z drzewem. Zdrowy to pierwotnie ‘z dobrego drzewa’, potem ‘twardy i mocny jak drzewo’, potem ‘mocny, silny’, potem ‘niechory, nieskażony’. Tak rozwój znaczeniowy słowa zdrowy objaśnia Krystyna Długosz-Kurczabowa w „Nowym słowniku etymologicznym języka polskiego”. Zdrowy ma także znaczenie metaforyczne: ‘rozsądny, rzetelny’, np. zdrowy rozsądek, na zdrowy rozum, oraz ‘uczciwy, moralny’, np. zdrowa atmosferazdrowa konkurencja. Słowem zdrowy można określić produkty nadające się do spożycia, np. zdrowy grzybzdrowe pomidory, potocznie zaś mówimy tak o czymś dużym, wielkich rozmiarów: zdrowo mu przyłożył albo zdrowa porcja pierogów. No i jeszcze w zdrowym ciele zdrowy duch, bo w człowieku zdrowe może być nie tylko ciało, ale i cała reszta.

Zdrowie jest obecne z wielu związkach frazeologicznych. Mówimy, że coś wyjdzie komuś na zdrowie, jeśli wpłynie korzystnie na jego stan. Potocznie mówi się, że ktoś ma zdrowie albo nie ma zdrowia do kogoś, czegośOn to ma zdrowie do tej robotyNie mam już do ciebie zdrowia. Chętnie też wznosimy toasty za czyjeś zdrowie, najczęściej za zdrowie pańNa zdrowie mówi się, gdy ktoś kichnie, co ma związek z dawnym zażywaniem tabaki. O wielkiej wartości zdrowia może też świadczyć potoczna „przysięga”: Jak pragnę zdrowia, którą wypowiadamy, gdy chcemy zapewnić o prawdziwości czegoś. Zdrowie pojawia się także w pożegnaniach – w dawniejszym: bądź zdrówbądź zdrowa i współczesnym: pozdrawiam

Słowa zdrowiezdrowy tworzą bogatą rodzinę wyrazów pochodnych: ozdrowieć ozdrowieniecwyzdrowiećuzdrowić, wspomniane już pozdrowićzdrowotny, a także żartobliwe dla zdrowotności (najczęściej o „kieliszeczku czegoś mocniejszego”, jak nasi ulubieni bohaterowie z filmu „Sami swoi”). Jest jeszcze potoczna zdrowaśka, utworzona od pierwszego słowa modlitwy „Zdrowaś Mario”, w którym z przymiotnikiem zdrowa połączona jest ruchoma cząstka czasownika (jeste)ś

Tak bogata rodzina wyrazów, ich znaczeń i związków świadczy o tym, że zdrowie jest ważne, że to najbardziej pożądana wartość w życiu człowieka. Bo jak nie ma zdrowia, to nie ma pozostałych wartości: radości, szczęścia, pomyślności, spokoju.  Zdrowie to najlepsze, co możemy mieć! Życzę więc Państwu zdrowia i radosnych świąt!

20.12.2024

Witam

Autorzy popularnego portalu poświęconego polszczyźnie od czasu do czasu pytają internautów o ich opinię dotyczącą różnych zjawisk językowych. Jako że portal ten nie ma charakteru  naukowego, więc pytania i odpowiedzi są niemiarodajne, sporo jednak mówią o stosunku do polszczyzny jej użytkowników.

Jedno z pytań dotyczyło słów kłopotliwych, niechcianych i nielubianych, których pytani najchętniej pozbyliby się z języka. W odpowiedziach znalazło się między innymi słowo witam. Zdumiałam się, bo przecież witam jest pięknym i radosnym słowem. Witać to znaczy ‘pozdrawiać kogo przy spotkaniu słowem lub gestem, wyrażać swoje uczucia z powodu czyjegoś przybycia’ – jak je definiuje  „Słownik języka polskiego” pod redakcją Witolda Doroszewskiego. A w słowniku tzw. warszawskim z 1919 roku jest tak: witać to ‘spotykać albo przyjmować kogoś, okazując swoje uczucia, usposobienie; inaczej pozdrawiać’. Wszystkie słownikowe ilustracje słowa witać mają pozytywny wydźwięk:  „Mojego kochanego dobrodzieja witam”, „Na progu domu (…) witali państwa młodych chlebem i solą”, „Witajcie, bracia! (…) Pozdrowienia od towarzyszów”, „Witam… – Moje uszanowanie panu”, „Z daleka witali go już ludzie radosnymi okrzykami…”.  

Zgodzimy się więc, że witaćwitamwitajwitajcie to słowa dobre, życzliwe, sympatyczne, których nie warto pozbywać się ze swojego osobistego słownika. Dlaczego  więc forma witam razi niektórych użytkowników polszczyzny? Być może jest to echo dawnej wypowiedzi profesora Michała Rusinka, który stwierdził, że nie odpowiada na mejle zaczynające się od witam. Chodziło przede wszystkim o niestosowność słowa witam rozpoczynającego wiadomości od studentów, bo – jak twierdził Profesor – słowa witam używa gospodarz, witając swoich gości. W tej konkretnej sytuacji „gospodarzem” jest odbiorca mejla, a piszący jest „gościem”, zatem jedyną właściwą formułą inicjującą kontakt studenta z wykładowcą jest zwrot Szanowny Panie Profesorze

Ta językowa historia zdarzyła się dwanaście lat temu. Czy dzisiaj w kontaktach pisemnych wciąż musimy traktować słowo witam tak restrykcyjnie? Jeśli chodzi o studentów korespondujących z wykładowcami – tak, tu się nic nie zmieniło, witam na początku mejla jest wciąż niestosowne. Może nie tak niestosowne, jak na przykład: Puk, puk, tu Monika albo: Witam Pani Ewo!, albo Doktorze, czy doktor może…, które i ja, i moi koledzy wykładowcy mamy w swoich zbiorach. Ale jednak – niedoborowe, jak nazywa potknięcia stylistyczne profesor Jan Miodek. W innych sytuacjach słowo witam chyba się zneutralizowało i już nie sygnalizuje relacji gospodarz – gość. Po prostu witam zasiliło repertuar form słownych, których używamy, gdy nawiązujemy kontakt z drugą osobą. I tylko od naszej językowej wrażliwości, uprzejmości i stosunku do adresata zależy, czy napiszemy WitamDzień dobry czy Szanowny Panie (Profesorze, Dyrektorze, Prezesie)

Ale żeby pozbywać się z języka pięknego słowa witam? Absolutnie nie! Trzeba go tylko używać stosownie i z rozwagą. 

13.12.2024

Skibidi

Co roku w pierwszych dniach grudnia media żywo interesują się językiem, a konkretnie słowem młodzieżowym. W tym bowiem czasie PWN ogłasza zwycięzcę w plebiscycie Młodzieżowe Słowo Roku. Reakcja wielu osób jest zwykle taka sama: Co? Jakie? Znasz? Co to znaczy? Pierwsze słyszę!

Nic dziwnego, że „pierwsze słyszę”, wszak to słowa, których starsze pokolenie nie używa, ale których – co tu dużo mówić – chętnie się uczy. To z młodzieżowego slangu przyszły do polszczyzny potocznej takie słowa, jak klawo, git, kimać, sztos, ziomek, wypas i wypasiony, dzban, jesieniara i wiele innych. Ale nie łudźmy się, że łatwo przyjdzie nam zrozumieć i przyswoić tegoroczne młodzieżowe słowa. Większość z nich wywodzi się z przestrzeni internetu, z memów, tiktokowych filmików, gier, seriali, które ogląda głównie młodzież.

W tym roku na podium stanęła sigma. Albo stanął. Sigma bowiem to określenie osoby odnoszącej sukcesy, podziwianej, pewnej siebie, wiernej wyznaczonym zasadom. To ktoś, kto ‘błyszczy w jakiejś dziedzinie’, ‘jest nieustraszony i godny podziwu’, ‘wzbudza szacunek przez swój styl bycia’, ‘ma zasady’, ‘wierzy w swoje przekonania i dąży do wyższego celu’ (takie definicje podają uczestnicy plebiscytu). Nazwa nawiązuje do litery greckiego alfabetu, może też być symbolem sumowania. W młodzieżowym słowie sigma faktycznie sumują się wszystkie pozytywne cechy człowieka tak nazywanego.

Jeśli kogoś postrzega się jako osobę wyjątkowo pozytywną, można ją też określić jako skibidi sigma. Skibidi zajęło w tegorocznym plebiscycie czwarte miejsce. Co znaczy? W zasadzie nic, jest bowiem zrozumiałe tylko „w związkach z innymi słowami i w zależności od kontekstu sugerujące coś fajnego, dziwnego, złego lub zaskakującego” (to też definicje uczestników plebiscytu). Do języka młodzieży skibidi przyszło z internetowego serialu „Skibidi Toilet” przedstawiającego – najogólniej mówiąc – wojnę między ludźmi-toaletami a ludźmi-komputerami. Że to absurd? Oczywiście! Dlatego jest tak atrakcyjny! Humor „toaletowy”, groteskowy, szczególnie śmieszy młode pokolenie, choć nie tylko młode...

Słowo skibidi może też występować samodzielnie, bo nie jest w nim ważny sens, tylko absurd i brzmienie. Absurdalne powiedzonka są charakterystyczne dla języka młodzieży, wystarczy zajrzeć do słowników. Odpowiedniki potocznego wyrażenia ‘mnie to nie obchodzi’ notowane w „Nowym słowniku gwary uczniowskiej”: A mi to tito, A mnie to żabka plum, Szmery, bajery i dzikie węże i wiele innych potwierdzają młodzieżową potrzebę prześmiewczości i językowej groteski.

Skibidi to także zabawa brzmieniem. Wszyscy używamy zabawnie brzmiących powiedzonek i wykrzykników: fiu-bździu, fiksum-dyrdum, sraty-taty, srutu-tutu, rypcium- pypcium, pierdu-merdu, tere-fere, huru-buru, figo-fago, gadu-gadu, figle-migle, łubu- dubu, więc może i skibidi polubimy...

06.12.2024

Strażak

Czy można nauczyć się poprawnej pisowni, nie znając zasad ortografii? Można, ale chyba łatwiej w razie wątpliwości odwołać się do konkretnej reguły. Choć nie zawsze…

Moja wnuczka, uczennica szkoły podstawowej, pisała dyktando ortograficzne. Poszło jej całkiem nieźle, ale popełniła jeden błąd: napisała słowo strażak przez „rz”. Kiedy zdumiona zareagowałam śmiechem, bo wyobraziłam sobie tego strażaka przez „rz”, z żalem zapytała: Dlaczego jest tam „ż”, skoro cząstkę -arz trzeba zapisać przez „rz”? A ponadto – narzekała – „ż” to taka brzydka litera! Jest w brzydkich słowach: żreć, żerować, żołądek, żuchwa? A „rz” jest w słowach ładnych: rzeka, rzodkiewka, marzenie, warzywa.

Trudno dyskutować o gustach, zwłaszcza ortograficznych, bo każdemu może się podobać co innego. Znam ładne słowa z „ż”: księżyc, mżawka, wróżka, filiżanka, i znam brzydkie słowa z „rz”, choćby rzeźnia albo rzygać… Warto natomiast rozmawiać o zasadach, na których jest oparta polska pisownia.

Pierwsza jest łatwa: to zasada fonetyczna, zgodnie z którą piszemy tak, jak mówimy, np. brat, kot, kubek, okulary, okno. Druga – zasada morfologiczna – jest trochę trudniejsza, bo wymaga znajomości budowy wyrazu, wiedzy, z jakich cząstek się składa. Chodzi w niej o to, by przedrostki, rdzenie i przyrostki bez względu na wymowę zawsze zapisywać w tej samej postaci. Piszemy na przykład bezbronny i bezprawie, choć w drugim słowie przedrostek bez- wymawiany jest jak [bes]. Piszemy chleb-ek, chleb-owy, chleb, choć ten ostatni wyraz wymawiamy jak [chlep]. Piszemy gwiazda, gwiazdor i gwiazdka, choć mówimy [gwiastka]. Tylko czasem zasada morfologiczna ustępuje miejsca zasadzie fonetycznej. Na przykład przedrostek z- zapisuje się trojako, zgodnie z wymową: zrobić, spłacić, ściąć.

Trzecia zasada – historyczna – jest i łatwa, i trudna. Łatwa, bo dotyczy stosunkowo niewielkiego zbioru słów, w których występują znaki: u, ó, ż, rz, h, ch. Ich obecność we współczesnym języku jest wynikiem procesów historycznych, więc jakakolwiek zmiana nie jest tu możliwa. Zasada jest też trudna, bo trzeba się nauczyć wszystkich wyrazów z tymi znakami. Pomagają nam słowniki ortograficzne albo różne „ortografie na wesoło”, przeznaczone głównie dla uczniów.

Chyba najtrudniejsza jest zasada umowna, zwana konwencjonalną, która mówi, kiedy trzeba użyć wielkiej litery, a kiedy małej, i które wyrazy piszemy łącznie, które rozdzielnie, a które z łącznikiem. Ta zasada może się zmieniać w zależności od społecznych potrzeb, a do jej opanowania potrzebna jest podstawowa wiedza z gramatyki.

Gdzie w tym wszystkim jest strażak z dyktanda mojej wnuczki? Wbrew temu, co sądzi pilna uczennica, nie ma w jego budowie przyrostka -arz, jak w słowach pisarz, piekarz czy murarz. Pisownia słowa strażak, a także innych wyrazów z tej rodziny: straż (dawniej straża, stróża), strażnik, strażnica, stróż, jest uwarunkowana historycznie i nic tego nie zmieni.

29.11.2024

Wybuchła czy wybuchnęła?

Mój dobry znajomy zadał mi takie pytanie: „Gazeta Wyborcza pisze: wybuchła płaczem, ja mówię: wybuchnęła płaczem. Kto ma rację?”. Odpowiedź wydaje się prosta: rację mają i redaktorzy gazety, i mój znajomy, bo od czasownika wybuchnąć tworzy się dwie formy osobowe: wybuchęła i wybuchła. Dlaczego jednak piszę, że wydaje się? Bo sprawa z czasownikami zakończonymi w bezokoliczniku na -nąć prosta nie jest.

Prawie wszystkie tego typu czasowniki sprawiają kłopoty, a ich sprawczynią jest obecna w temacie cząstka -ną-, która w jednych formach czasu przeszłego jest, w innych zaś jej nie ma. Jej obecność zależy od tradycji językowej i zwyczaju językowego.

Czasowniki takie jak ciągnąć, dmuchnąć, dźwignąć, garnąć, ginąć, kopnąć, krzyknąć, minąć, pchnąć, plunąć, rąbnąć, skrzypnąć, stęknąć, walnąć, westchnąć, wrzasnąć, zamknąć, zasnąć – we wszystkich formach zachowują cząstkę -ną. Przykładowo: dźwignął, kopnął, rąbnęła, krzyknęła, zamknęła. Ale inna grupa czasowników, na przykład: biegnąć, legnąć, pęknąć, rosnąć, stęchnąć, zdechnąć, zgadnąć w formach czasu przeszłego ma wyłącznie krótszą postać: biegł, legł, pękł, rosła, stęchła, zdechła, zgadła.

Można byłoby to jakoś opanować, gdyby nie spora grupa czasowników, które mogą występować w obu formach, na przykład: błysła i błysnęła, kwitła i kwitnęła, wiądł i więdnął, sechł i schnął, głuchł i głuchnął, znikł i zniknął, wybuchł i wybuchnął. Jeszcze więcej zamieszania robią te czasowniki, w których oboczne formy pojawiają się niekonsekwentnie. Bo spójrzmy: blaknął albo blakł, ale tylko blakła, blakło; chudnął albo chudł, ale tylko chudła, chudli; marznął albo marzł, ale tylko: marzła, marzło, marzły, marźli; moknął albo mókł, ale tylko mokłem, mokła, mokli.

Czy nie ma żadnej reguły, która by pomogła w opanowaniu tych form? W zasadzie nie ma. Użytkowników języka pewnie nie zadowoli gramatyczna informacja, że czasowniki, w których przed -ną stoi samogłoska, występują tylko w dłuższej formie: ginął, ginęła, plunął, plunęła. Zwłaszcza że te, w których -ną stoi po spółgłosce, zachowują się niekonsekwentnie, na przykład: prysnąćprysnął albo prysł, klęknąćklęknęła albo klękła.

Cóż więc robić? Trzeba zaglądać do słowników, ale też obserwować zwyczaj językowy. O właściwym użyciu tych form decyduje bowiem ich powszechność, dlatego rzadkie formy, jak krzykła, zamkła czy ciągła uznajemy za niepoprawne.

Jeśli zaś chodzi o czasownik wybuchnąć to można zaobserwować jeszcze jedną prawidłowość. Otóż form krótszych używamy w połączeniu z rzeczownikami nieosobowymi: wybuchła wojna, wybuchła panika, wybuchł pożar, wybuchł granat. Formy dłuższej częściej używa się w połączeniu z nazwami osób: Anna wybuchnęła gniewem, a najczęściej w połączeniu z rzeczownikami płacz i śmiech. Ale oba sformułowania: Bogdan wybuchnął śmiechem i Bogdan wybuchł śmiechem są właściwe i poprawne.

22.11.2024

Legendy o smoku

Rozmowy o języku ze studentami pierwszych lat są pouczające. Wydawałoby się, że skoro młodzi ludzie przychodzą na studia prosto po szkole, to mają sporą wiedzę o gramatyce, bez której niemożliwa jest fortunna komunikacja.

I nie chodzi o szczegóły, ale o prawa ogólne. O to, że podstawową cechą polszczyzny jest fleksyjność, więc każdy wyraz w tekście musi przybierać określoną formę gramatyczną. I o to, że nazwy własne podlegają tym samym prawom, co pozostałe kategorie wyrazów. A także o to, że nazwiska, tak jak imiona, pseudonimy czy inne nazwy własne, przybierają różne formy gramatyczne. Mówiąc wprost – odmieniają się przez przypadki. Okazuje się jednak, że w szkole, zwłaszcza średniej, na lekcjach języka polskiego brak czasu na lekcje o języku polskim (taki nasz edukacyjny paradoks). A w rodzinnych opowieściach wciąż są żywe legendy o strasznym smoku, który mówi: „Pamiętaj, rodzino, że nasze nazwisko się nie odmienia”.

Studenci, z którymi prowadziłam dyskusję (i którym obiecałam ten felieton), opowiadali przerażające historie. Na przykład taką, że w szkole uznano nazwisko Zawisza za nieodmienne. Aż trudno uwierzyć, bo przecież to historyczne nazwisko, powinno być Polakom znane choćby z powiedzenia „Polegaj jak na Zawiszy”. Ponadto jest łatwe gramatycznie, bo zakończone na -a, więc jego właściciele bez względu na płeć odmieniają je tak samo: Zawiszy, Zawiszę, Zawiszą. Podobnie unieruchamiane było nazwisko Cymbalista, bo nikt nie wiedział, czy je odmieniać czy nie odmieniać, zwłaszcza gdy chodzi o mężczyznę. A przecież bez względu na płeć właściciela i to nazwisko trzeba odmieniać. Cymbalista odmienia się jak Zawisza: Cymbalisty, Cymbalistę, Cymbalistą.

Jeszcze straszniejsza była opowieść studenta, jakoby już w przedszkolu przestrzegano go przed odmianą jego nazwiska. Nazywa się Cyngiel i do tej pory ma wątpliwości…. Cóż powiedzieć, przedszkolne traumy ciągną się czasem przez całe życie. Ale na szczęście po dyskusji właściciel nazwiska już wie, że się ono odmienia. Do niego należy tylko wybór, czy odmieniać: Cyngiela czy Cyngla, Cyngielowi czy Cynglowi.

Jeszcze bardziej poruszająca jest historia pana Towpika, który zażądał od nauczyciela, by na dokumencie szkolnym dziecka zostawić nazwisko w mianowniku. I – co najbardziej wstrząsające – nauczyciel zmienił zapis, świadomie łamiąc normę językową. A przecież nazwisko Towpik odmienia się jak na przykład nazwisko Kowalik: Towpika, Kowalika, Towpikowi, Kowalikowi.

Celowo opowiedziałam te studenckie historie tak, jak się opowiada bajki o straszliwym smoku. Bo to wszystko bajki! Już czas się przestać bać smoka o nazwie „Nie odmieniam swojego nazwiska”. Nie skazujmy nazwisk na banicję, bo są one częścią naszego języka, którego istotą, duszą – jest odmienność wyrazów. A chyba nie chcemy uczynić polszczyzny bezduszną…

Używamy plików cookies, aby zapewnić najlepszą jakość. Kontynuując korzystanie z naszej strony, zgadzasz się z naszą polityką dotyczącą plików typu cookies.